Księżniczka i pirat

Brzmi to jak tytuł romansu, a to tylko kolejny bal w przedszkolu. Ale za to ten najważniejszy karnawałowy, na który wszyscy się szykują z super kreacjami, a rodzice wspinają się przy tym na szczyty kreatywności 🙂
A oto tytułowa para

Strój księżniczki szyłam jeszcze w zeszłym roku z pomocą mojej siostry, która ma specjalistyczną maszynę do szycia. Kreacja jest dwuczęściowa – góra przerobiona z mojej welurowej bluzki, a dół – to trzy warstwy. Zasłonowy materiał w kolorze złotym, wykorzystany też na pasek i dwie warstwy z firanki, kupionej w sklepie jako resztka za parę złotych.

Do tego szydełkowa korona.

W tym roku wykonałam strój pirata i jego zgłaszam jako numer 3  w wyzwaniu.
Elementy do niego znalazłam w szmateksie, wymagały jedynie wyprania i troszkę dopracowania.
Oberwany przód z pirackiego kapelusza i kawałek czerwonego materiału w wielkie czachy połaczyłam w takie nakrycie głowy

Z materiału w czarno-czerwone pasy najprostsze spodnie na gumce w pasie i z postrzępionymi u dołu nogawkami. A ponieważ pirat musi mieć broń – taki sztylet z tektury, opakowania po waflach i błyszczących kawałków z połamanej korony

I jak się Wam podoba mój strój dla pirata?
Mój syn ma już dziewczynę i właśnie wczoraj po balu dziewczę podeszło do mnie z poważna miną i oznajmiło, że na przyszły rok musimy ustalić przebrania, żeby były za to samo. Bo jakby wiedziała , to też by się przebrała za piratkę, a tak to zrobiła to inna dziewczynka. Zachowanie w takiej sytuacji powagi to naprawdę spory wysiłek, ale nawet nie mrugnęłam. Swoja droga jeśli moje dzieci w starszym wieku będą mieć nadal takie powodzenie u płci przeciwnej to…….. czeka mnie sporo „atrakcji” 🙂

Dziękuję ślicznie za Wasze odwiedziny i komentarze
Janeczko – niestety ludź nie umie sam sobie zrobić przyzwoitego zdjęcia, a żadnego manekina- zastępcy
                  nie posiada

Biały sweter 2/2015

Rozprawiłam się w końcu z jedną z zeszłorocznych zaszłości –  biały sweterek, który miał być na tamtoroczne lato i leżał biedak wydziergany i czekał na moje zmiłowanie, czyli pozszywanie i wykończenie.

Włóczka to mieszanka 50/50 bawełny z akrylem, z odzysku, bardzo milutka w dotyku. Pomysł pochodzi z Sabriny, a tak wygląda oryginał

Oczywiście musiałam wprowadzić zmiany 🙂

Dół sweterka to tylko dwa powtórzenia wzoru, musiałam go dostosować do swojego wzrostu. W części środkowej zrobiłam pas z warkoczyków, bo nie spodobał się mi ten wzór ściągacza, tak jakoś nieładnie wychodził. A tak mam czysty zysk – talia się sama ślicznie wymodelowała, warkoczyki dają ładny wyszczuplający efekt, no i odkryłam, że można robić warkocze bez pomocniczego drutu.

Rękawki zrobiłam ściśle według schematu, więc nie wyszły mi 3/4, tylko normalnej długości. Ale to dobrze, nie będą mi nadgarstki marzły w chłodne letnie poranki 🙂 Wprawdzie ta włóczka ma tendencję do rozciągania się, ale będę ją delikatnie traktować i pewnie sweter trochę mi posłuży. Oczywiście jeśli się polubimy w noszeniu:)

Sweter jest moim drugim projektem w wyzwaniu u Yadis, tym samym mam już dwie z 26 dzianin, jakich zrobienie zadeklarowałam. Myślę, że teraz czas na inne prac, trochę nawet ostatnio haftuję. Przede wszystkim coś na zabawę u Hanulka, no i postawiłam w końcu kilka krzyżyków na mojej Madonnie.

Bardzo Wam dziękuję za życzenia zdrowia – pomału się poprawia :)I za wszystkie miłe słowa w komentarzach, to naprawdę przyjemność, kiedy komuś podoba się to co zrobiłam.  Dziękuję.
Witam serdecznie nową obserwatorkę.

Baktus z falbanką

Zrobiłam go dla córki, jest to część większego kompletu. Ale pokazuję go już teraz, chociaż reszta jeszcze niegotowa z dwóch powodów:
– po pierwsze – muszę się pochwalić, że nauczyłam się robić rzędy skrócone – w praktyce okazało się, że nie taki diabeł straszny 🙂
– po drugie – postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu 52 projekty w 2015 roku, i to jest mój nr 1.

Kolory są w rzeczywistości bardziej żywe, takie dziecięce. Włoczka to Alize Baby Wool Batik, pokazywałam ją jeszcze w motkach parę postów temu.
Troszkę ostatnio więcej dłubię na drutach, po prostu mogę je wziąć do łózka. Do haftowania na leżąco jakoś się nie mogę przekonać 🙂 Ale i tak najczęściej nie jestem w stanie nic robić, a nie cierpię takiego stanu….. Do tego jeszcze styczeń i smutne wspomnienia……..

Szal Daphne

Trochę kiepsko się zaczął ten 2015, kapkę się mi rozchorowało, w Nowy Rok aż było potrzebne pogotowie, ale teraz już pomału dochodzę do siebie. Tylko do noworocznych postanowień dołączył punkt 1 – po pierwsze i najważniejsze zająć się w końcu sobą i swoim zdrowiem.
Ale będzie dobrze – aby do wiosny……
Wybaczcie brak życzeń noworocznych i odwiedzin na Waszych blogach – nie dało się……..
A wracając do rzeczy przyjemniejszych – ostatnia zeszłoroczna robótka – szal „Daphne”.
Zaczęło się od koloru i kształtu – miał być szary i prostokątny, potem pojawiła się wełenka i zaczęło się szukanie wzoru – efektownego, którego nie przytłumi ta szarość wełny.
W końcu padło na ten wzór http://www.stricknetz.net/handstricken/anleitungen/tuecher-schals/daphne/
i wyszedł mi kolos 200×45 cm na drutach bambusowych 4 mm.
Tutaj w całej okazałości

Blokowanie odbywało się na raty

Bardzo jestem zadowolona z efektu – szal jest cieniutki i zwiewny, w ogóle nie czuć jego wielkości.

A obdarowanej nim pani również przypadł do gustu 🙂

Dziękuję za komentarze pod wcześniejszymi postami i trochę spóźnione, ale szczere „Szczęśliwego Nowego Roku!”

Nimue po raz pierwszy

Obrazek dostała na gwiazdkę pewna miła dziewczynka.

                                                                Materiał – aida 20 ct
                                                               Mulina – pojedyńcza nitka Ariadna i DMC
                                                                             według własnego doboru
                                                               Trochę koralików
Kto zna wzór, od razu zauważy różnicę miedzy moją wersją, a oryginałem.  Nie jestem do końca przekonana,że tak to miało być, trochę ta moja elfinka wygląda na taką „po przejściach”………  głównie z racji mocno zdemolowanych skrzydełek

Tutaj to się w ogóle przestałam trzymać wzoru…..
Ale największy problem miałam z konturami na twarzy, prułam i poprawiałam, ale i tak nie jest dobrze, niestety nie miałam już czasu na więcej poprawek, bo mikołaj czekał.

Pocieszam się, że obrazek jest przeznaczony na ścianę, a z daleka wygląda nieźle ….

Dziękuję wszystkim za odwiedziny i miłe słowa w komentarzach 🙂 pozdrawiam serdecznie i życzę Szczęśliwego Nowego Roku

Wszyscy wszystkim ślą życzenia

I życzą, życzą różności – a ogólnie to szczęśliwych Świąt 🙂
Listonosze pracują pełną parą  – zdaje się, że wróciła moda na wysyłanie świątecznych kartek….
Więc podążyłam za modą , wysłałam tu i ówdzie życzenia, a cztery osoby „uhonorowałam” własnoręcznie popełnionymi kartkami

nr.1 i 2 – kartki z połączenia tkaniny i papieru + rożne błyskotki

nr 3 – kartka z szydełkową gwiazdką

nr 4 – z koralikami i brokatem , a żeby było śmieszniej, dopiero na blogu adresatki zobaczyłam, że zrobiłam kartkę do góry nogami

Niestety na więcej kartek nie miałam czasu, na szczęście jest w tej chwili tak ogromny wybór…….  chyba nikt się nie obrazi za otrzymanie kupnej kartki 🙂
Do mnie też dzisiaj listonosz dostarczył specjalna przesyłkę

Moje karteczki przy tej to zupełna amatorszczyzna (:
A teraz już wracam do haftowania elfinki na gwiazdkowy prezent – cała noc przede mną, żeby zdążyć……
Pozdrawiam wszystkich świątecznie

„Mój region, moja okolica”

Taki był temat kolejnej wymianki na forum u Maranty. Oczywiście musiałam wziąć udział, szczególnie, że dla mnie część dotycząca regionu, to była łatwizna. Moja okolica ma się czym chwalić, nawet musiałam się trochę ograniczyć z lokalnymi wytworami, z racji wysyłania paczki za granicę.
Ale zacznę od tego, co sama otrzymałam od Eluni

Elunia jest dla mnie niedoścignionym wzorem w technice pergaminowej, chciałabym kiedyś umieć robić tak delikatne i eleganckie prace. A frywolitkowe śnieżynki będą najcenniejszą ozdobą mojej choinki 🙂
Teraz moje wytwory, które zawędrowały aż do odległej Anglii.
Rzut oka na całość :

Część regionalna – czyli wiklinowy kuferek, a w nim lokalne łakocie i pocztówka z jedną z wiklinowych rudnickich rzeźb (niestety nie udało się nigdzie zdobyć pocztówki z wiklinowym smokiem)

A dalej zrobiłam :
– bieżnik z haftem richelieu o wymiarach 76 x 28 cm

– saszetkę „na cosie”  z haftowanym inicjałem, zastosowane ściegi – atłaskowy zwykły i wypukły,  zadziergiwany, ościsty otwarty, rozłupany, łańcuszek, sznureczek owijany i supełki francuskie. Zgodnie z zamierzeniem wyszło bardzo w „stylu babuni”.

– szydełkowy kaktus w doniczce o wysokości 12 cm na styropianowej bazie, można go używać jako ozdobę lub igielnik.

– i jeszcze taki drobiazg, czyli szydełkowa sówka-breloczek, całe 4 cm wysokości i szydełko 0,5 mm.

Królowa Nocy i Iskierka

Moje dzieci miały andrzejkowy bal  w przedszkolu. Obowiązywało przebranie – oczywiście w miarę chęci i możliwości rodziców 🙂 A w moim przypadku również pomysłowości dzieci, które sobie obmyśliły takie stroje, że hohoho……Ale mama ma tylko dwie ręce i czasem musi też sypiać, więc skończyło się na Królowej Nocy – córka i Iskierce – syn.
Strój córki był prawie taki jak sobie obmyśliła, zabrakło jedynie korony z księżycem i czarnych skrzydeł – cała reszta się zgadzała, dzięki kuzynce, która nas obdarzyła piękną sukienką.
Natomiast synek chciał się przebrać za „bobo” – czyli straszydło, które przychodzi w nocy po niegrzeczne dzieci…….. i był bardzo zawiedziony, ze mama zrobiła „na szybko” zupełnie inny strój. Musiałam mu obiecać, że na następny bal to już na pewno będzie „bobo”. A tak to uszyłam wieloogoniastą pelerynę z zasłonowego materiału, trochę ją obkleiłam płomykami, które wycięłam z takiej samoprzylepnej złotej pianki. do tego złota maska i już ….. gotowe.
 A teraz już fotka

I z samej zabawy

Te zdjęcia pochodzą ze strony internetowej Ochronki, mam nadzieje, ze nie naruszam żadnych praw pokazując je tutaj…

Witam bardzo serdecznie nowe obserwatorki.
Dziękuję za wszystkie komentarze
 – Danusiu – dziekuje za miłe słowa i dobra radę, nawet nie zauważyłam, że mam włączoną tą weryfikację,
– Weroniko – również dziękuję, a z wełenki będzie gwiazdkowy prezent, niedługo go pokażę.

Eutrapelia i remont

 Te dwie sprawy zdominowały ostatnio zupełnie mój czas.
Eutrapelia – czyli XVIII Festiwal Kultury Chrześcijańskiej, organizowany przez Katolicki Dom Kultury „Arka” w Racławicach i związany z nim Zespół Pieśni i Tańca. A co ja mam z tym wspólnego? Po prostu moja córka zaczęła w tym roku tańczyć w zespole i to był jej pierwszy występ. Ale najpierw próby, próby, próby – trzeba zawieźć, poczekać itp., itd…..A potem to już można być dumnym, bo moje dziecię wygląda tak w wyjściowym stroju zespołu

i tuż przed wyjściem na scenę w stroju owieczki

Spektakl był piękny, ale i tak największe brawa zebrały maluchy, chociaż były na scenie dosłownie 2 minuty. Szkoda, że nie mogę wstawić tu żadnego linka, ale lokalna telewizja jeszcze nie pokazała nagrania, na youtube też nic się jeszcze nie pokazało….
A drugą sprawą, czyli remontem, mogę się w pełni zasłużenie pochwalić. Zaczęłam jeszcze na wiosnę – ale ganek w domu moich rodziców był w tak opłakanym stanie, że trochę mnie to wyzwanie przerosło. Tynk się sypał na głowy, ściany popękały i po skuciu resztek tynku zobaczyłam to:

Mogłam w te dziury spokojnie dłoń włożyć….
Dzisiaj ganek prezentuje się zupełnie inaczej,  zdecydowanie lepiej:

Sporo jest w nim jeszcze niedoróbek, przydało by się wymienić drzwi wejściowe i okna, no i na zewnątrz jest jeszcze mnóstwo do zrobienia, ale to już poczeka do przyszłego roku. I żeby nie było wątpliwości – sama to wszystko zrobiłam ,bez żadnej pomocy. Wprawdzie tynkarz jest ze mnie kiepski, ale już z gładzią szpachlową radzę sobie całkiem nieźle…….. I chociaż dumna jestem z siebie niesłychanie…. to gdzieś tam na dnie serca został malutki, irracjonalny żal, że musiałam się męczyć z tym sama, że przecież to męska robota……..a mogłam w tym czasie robić coś przyjemniejszego i bardziej zgodnego z moja naturą, na przykład wykorzystać tą śliczną wełenkę, która przyszła z e-dziewiarki

Dziękuję Wam wszystkim bardzo za odwiedziny i komentarze, bardzo mi miło, ze zaglądacie tu do mnie i zostawiacie ślad swojej obecności 🙂 Pozdrawiam 🙂

67 gwiazdek

A dokładnie to 50 białych i 17 żółtych. Chyba najprostsze szydełkowe gwiazdki, były moim „torebkowym projektem”, czyli szydełko i moteczek w torebce i dziergam – wszędzie gdzie musiałam na kogoś lub coś poczekać. Oczywiście reakcje ludzi „bezcenne” – od całkiem miłych po …. całkiem bezczelne, żeby nie użyć mocniejszych określeń.
 No a teraz trochę zdjęć:

i gwiazdkowa „gąsienica” czyli wszystkie razem

trochę jak jeżyki

te już wędrują do nowego właściciela

a tak wyglądało usztywnianie

ten etap trwał i trwał – na tym kawałku styropianu mieści się tylko 5 gwiazdek, więc ściągałam jedne i przypinałam następne. Używałam nierozcieńczonej ługi i szybko się okazało, że szpilki może i są nierdzewne, ale na pewno nie są ługoodporne. Na kilku gwiazdkach pojawiły się plamki rdzy, niestety.
I jeszcze jedno zdjęcie – próba generalna w plenerze

Musiałam na razie odłożyć moją „srebrna Madonnę” , teraz priorytetem są prezenty i oj,oj muszę się spieszyć….i jeszcze wymianka na maranciakach – znowu doba zrobiła się zdecydowanie za krótka…..będzie już tak do końca roku.

Witam serdecznie nową obserwatorkę – zapraszam, rozgość się.
Dziękuję też bardzo ślicznie za wszystkie komentarze 🙂