Na zabawę u Kasi tym razem karteczka z haftowaną bombką.
Tak sobie umyśliłam, że będzie na zmianę – raz zabawka na choinkę, raz kartka.

Pozdrawiam serdecznie 🙂
Na zabawę u Kasi tym razem karteczka z haftowaną bombką.
Tak sobie umyśliłam, że będzie na zmianę – raz zabawka na choinkę, raz kartka.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Jedna jedyna zabawa blogowa, na którą się zapisałam. Trochę nowych ozdób na choinkę by się przydało, a to jest pewna motywacja. Jak będzie z realizacją, to się okaże w trakcie……..
Na dobry początek pierwszy z serii skrzatów.
I początek robótki- materiał kanwa 20 ct, muliny różne resztkowe w jedną nitkę. Że resztkowe dobrze widać, jedna nitka w trochę innym odcieniu czerwieni, ale że będzie z tyłu i mało widoczna, to się już mi nie chciało pruć….
A to już wszystkie wyszyte krzyżyki, teraz zaczyna się zabawa……..
Nos skrzata wyszyłam ściegiem na podkładzie, żeby był wypukły. Z profilu ładnie to widać. Wysokość skrzata to tylko 7 cm.
Ze śniegiem też skrzata zapoznałam 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Jeszcze w zeszłym roku wpadły mi w oko takie haftowane bombki – figurki.
A teraz mam i ja jedną. 🙂
Nie jestem całkiem zadowolona z tego wzoru, szczególnie buźka tego gościa niezbyt się mi podoba. Może na choince będzie sprawiał sympatyczniejsze wrażenie. 🙂
A tak się tworzył, przez czas bardzo długi i wyjatkowo opornie 🙂 Wyszyty na kanwie 18 ct, różnymi resztkowymi mulinami we dwie nitki. Gotowy ma całe 9 cm wysokości.
Zabrałam też dziadka na mały spacerek 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Dobrze jest mieć coś wyszyte w zapasie, jak się normalnie wyrobić nie można.
Dawno temu w ramach testowania pierwszego wzorka do salu w ciemno wyszyłam ten hafcik, ale go nie pokazywałam, żeby uczestniczki salu miały niespodziankę 🙂
Bardzo się mi teraz przydał i w końcu go zagospodarowałam, przy okazji wyszedł mały recycling starej kartki. 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Zagospodarowałam wreszcie 4 z bombkowych hafcików z ubiegłego roku. Po prostu zeszyłam je ze sobą i wypchałam ile się dało silikonem. Plus wieszadełko i gotowe :), takie sobie małe pastylki wyszły 🙂
I jeszcze z drugiej strony
I jeszcze na wisząco
Będą jeszcze kolejne, ale to w przyszłości, jak mnie znowu wena weźmie na zszywanie 🙂
Pozdrawiam serdecznie i wiosennie 🙂
To już moja trzecia edycja tej zabawy i tym razem przyrzekłam sobie solennie wytrwać całe 12 miesięcy. Dodatkową motywacją są zachwyty nad moją choinką, a że w tym roku marzy mi się większe drzeko, to same rozumiecie ………
Na pierwszy ogień poszły takie hafciki w ilości 2 sztuki :
Dobrze że wybrałam takie maleństwa, bo dopadł mnie wyjatkowo zjadliwy wirus kataru, a jak z oczu kapie a z nosa leci – to nici nie tylko z wyszywania, ale z wszelkiej aktywności 🙂
Z wielkim trudem skleciłam dwa takie cukieraski.
Choinka już rozebrana więc próbę “wiszenia” zrobiłam za pomocą szpilek na zasłonie. 🙂
W środku mają tylko zwiniętą tekturkę i sa naprawdę leciutkie. To się dopiero nazywa “dietetyczne słodycze” 🙂 ale i tak znalazł sie amator na zjedzenie i musiałam je ratować przed próbą rozpakowania.:)
Pozdrawiam serdecznie i bardzo zimowo 🙂
Czyli zabawa z Raeszką. U mnie , niestety, nie było wyszywania przez cały rok, skończyłam regularne pokazywanie na czerwcu. Chociaż sporo bombek wyszyłam jeszcze przed wakacjami, nie pokazałam później ani jednej. Dopiero teraz (trochę z braku zajęcia) odszukałam je w jakimś pudle i zrobiłam fotki 🙂
Listopad
samotny październik
wrzesień
sierpień
i lipiec
Miały być z nich zawieszki, ale to już niestety na następne święta:) Gips mi zdejmą dopiero za tydzień (:, niewiele już zdołam zdziałać. Z tych nieskończonych robótek płynie też inny, przykry dla mnie, wniosek – otóż całoroczne zabawy blogowe są nie dla mnie. Daję radę tak gdzieś do czerwca, potem są wakacje i zupełna klapa. Nawet na napisanie posta przeważnie nie mam czasu, albo też sił, kiedy pogoda daje się mi we znaki. A w przyszłym roku to już w ogóle będę mieć przechlapane, moja córka idzie do komunii, a to jest obecnie jakieś totalne szaleństwo. Dobrze że mam tylko dwoje dzieci, jakoś przetrwam te całe przygotowania i może nie osiwieje do reszty 🙂 “)
W tym miesiącu jest eksperymentalnie 🙂
Jak tylko Ula ogłosiła, że tematem października jest gwiazda betlejemska, od razu wiedziałam co chcę zrobić. Miałam w domu odpowiednią serwetkę i postanowiłam spróbować klejenia kartki z serwetki, dość chyba powszechnie znaną metodą, czyli folia+serwetka+żelazko (w skrócie). Największym problemem okazało się oddzielenie tej jednej warstwy serwetki, już wydawało się mi , że to tyle, a po przyklejeniu jeszcze się mi jedna warstwa oddzieliła. Ale w końcu uzyskałam w miarę zadowalając efekt, więc postanowiłam się jeszcze pobawić w 3D. Oczywiście takiego drobiazgu jak kostki dystansowe doma niet. 🙂
Ale pianka i taśma dwustronna plus trochę gimnastyki dla palców, i voila! oto moja kartka 🙂
Teraz zaczęły się kombinacje, jak toto zeszyć i wypchać 🙂 Oj, pokłułam porządnie palce, a w efekcie mam takie maleństwo 5-cio centymetrowe :
I jeszcze inne ujęcie:
W sumie jest to nawet fajne, wiem już jakie błędy popełniłam i w następnej postaram się je wyeliminować.
I wtedy zrobię porządny serwis foto, jak się robi taką bombkę 🙂 Może się komuś przyda….