Faszerowane polędwiczki z królika

Na niedawne święto miał być ekstra obiad – i w ten sposób powstały faszerowane polędwiczki z królika.
Jak to u nas zwykle bywa, trzeba było wymyślec coś specjalnego z tego co jest w domu. Ale myślę, że spokojnie można w ten sam sposób przygotować pierś z kurczaka.
Zaczynamy od przygotowania marynaty – 1 mała cebulka drobno posiekana, 1 duża czubata łyżka posiekanej natki pietruszki,  2 małe łyżeczki suszonego tymianku, 2 łyżki oleju, 2 łyżki wody, sól i pieprz.

Polędwiczki(1 na osobę) myjemy i czyścimy z błon. Nacinamy, aby utworzyć kieszeń. Rozsmarowujemy w środku 1 łyżkę marynaty, zwijamy w rulon i układamy do miski z marynatą. Zostawiamy przynajmniej na kilka godzin, optymalnie na następny dzień.
Przygotowujemy farsz – na 1 polędwiczkę bierzemy mała garstkę suszonych grzybów, moczymy i odgotowujemy. Po wystudzeniu kroimy w kostkę, dodajemy posiekane pół cebulki, sól i pieprz do smaku i smażymy na odrobinie masła.

Polędwiczki wyjmujemy z marynaty, troszkę opłukujemy i nadziewamy farszem. po zwinięciu obwiązujemy nitką.

Obsmażamy na rumiano, podlewamy gorącym bulionem(może by z kostki) i dusimy na małym ogniu do miękkości. Gdy są już gotowe wyjmujemy z naczynia, a to co w nim pozostało rozprowadzamy śmietaną i zagotowujemy do uzyskania sosu.

Smacznego 🙂

Kółka ze zpagetti

Na prośbę mojego brata popełniłam takie coś

Kółeczka z bardzo ostatnio modnego zpagetti – czyli rękodzielniczy wyrób ekologiczny.
Największe mają w rzeczywistości kolor grafitowy i średnicę 30 cm, drugie jasnoszare 23 cm i ciemnozielone o średnicy 16 cm. Do tego szydełko 12 mm – strasznie grubaśne 🙂
Trochę sobie podłubałam, kółek jest w sumie 28 szt., dodatkowo to całe zpagetti jest raczej niewdzięcznym materiałem do szydełkowania – zmienna grubość i baaardzo rozciągliwe.I jeszcze niespodzianki typu: supły, dziury i zszycia czerwona nitką. Całe szczęście, że moja praca skończyła się na wydzierganiu kółek – przyszła właścicielka sama zeszyje sobie z nich dywanik według własnego gustu, pomysłu i potrzeby.
Ale pewnie będzie to coś w tym stylu:

Śmieszy mnie trochę ta moda – w nie tak dawnych kryzysowych czasach robiło się takie recyklingowe dywaniki ze starych rajstop, tylko wtedy była to raczej konieczność, nie moda.

Witam serdecznie nowe obserwatorki, zapraszam do rozgoszczenia się.
Dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa pod adresem nowego haftu – niestety na razie postępy są niewielkie, ale staram się codziennie postawić chociaż parę krzyżyków.

Srebrna Madonna – początek

Nazwałam ten wzór „srebrna Madonna” na własny użytek, z racji czterech odcieni szarości, które go tworzą.
Zdecydowanie Madonny należą do moich ulubionych tematów, to taki wdzięczny obiekt do haftu 🙂
A tak wygląda efekt kilku dni pracy

Zawsze zaczynam haft w lewym dolnym rogu, a potem to już jak mi fantazja przyjdzie, i albo lecę jednym kolorem dopóki się mi nie znudzi, albo jak tu przeskakuję z miejsca na miejsce, żeby jak najszybciej dotrzeć do twarzy. To kolejne z moich hafciarskich przyzwyczajeń, lubię mieć przy postaciach wyszytą twarz, a zwłaszcza oczy. Potem mogę się spokojnie zajmować resztą.Zrobiłam też przy tym hafcie mały eksperyment i już wiem, że nie lubię trzymać kanwy w ręce, wolę mieć tamborek lub krosno.
Trochę danych technicznych – materiał kanwa 20 ct firmy Z, mulina DMC pojedyncza nitka.
Spróbowałam zrobić zbliżenie na krzyżyki, ale nie jest najlepszej jakości….

Ten najjaśniejszy z odcieni sprawia mi kłopot, zupełnie go nie widzę przy dziennym świetle….

Dziękuję za komentarze i pochwały dla misia 🙂
Basiu – też nie przepadam za konturami, zwłaszcza na schemacie strasznie mnie bałamucą, no ale czasem trzeba….

Poduszka z misiem

Miś został ukończony, po dodaniu konturów wygląda znacznie lepiej.

A tak już gotowa poduszka

Skleciłam ją z kawałków starego prześcieradła, niestety z maszyną do szycia to chyba nigdy nie będę w dobrej komitywie. Jakoś łatwiej i lepiej jest mi szyć w rękach, nie mówiąc już o tym, że to mi lepiej wychodzi 🙂 Ale córka ciągle mnie molestowała „kiedy i kiedy….” Teraz jest to jej ukochana podusia, a miś jest magiczny i sprowadza same dobre sny….
Moje drugie dziecię również wyraziło swoje zdanie, czyli „ja tez” i poduszka ma być z „ijja” – tłumacząc na nasze – ze strażą pożarną. Muszę wyszukać jakiś fajny wzorek, który zadowoli chłopięcy gust 🙂

Dziękuję bardzo za wszystkie odwiedziny i komentarze, pozdrawiam 🙂

Na słodko i na ostro

Moja córcia wreszcie zdecydowała, którego z setki proponowanych misiów sobie życzy, więc zaczęłam pracę. Kanwa 16 ct kupiona w Stalowej w sklepiku z materiałami – i więcej nie popełnię takiego zakupu – jest koszmarna, rozciąga się, nitki się przesuwają brrr….i mam jej niestety cały metr….
Mulina Ariadna, dobierana na wyczucie, bo do obrazka nie było klucza, tylko nazwy kolorów po rosyjsku.
Tak wygląda miś dzisiaj

Jest naprawdę strasznie słodki, kojarzy się mi z koglem-moglem z nutką kakao. Może jak dojdą kontury będzie trochę lepiej…… no ale taki jest wybór i gust pięciolatki 🙂

Sałatka z czerwonej kapusty
Moja rodzinka tak się rozsmakowała w tej sałatce, że musiałam dorobić drugą porcję…

2 średnie główki czerwonej kapusty, 2 kg czerwonej papryki, 1,5 kg cebuli.
Kapustę drobno poszatkować, cebulę i paprykę pokroić w paseczki, wymieszać, posolić i zostawić na noc.
Odcisnąć, zalać gorącą zalewą z 1 litra wody i 2 szklanek octu. Zostawić na 48 godzin. Odcisnąć, włożyć  do gotujacej się zalewy z 1 litra wody, 1 szklanki octu, 1 szklanki cukru, liścia laurowego i około 10 ziaren ziela angielskiego. Gotować wszystko razem 15 minut, przełożyć do słoików, pasteryzować 15 minut.

Bardzo dziękuję wszystkim odwiedzającym, i za komentarze, i za pochwały moich krzyżyków.

Tryptyk w czerni

Już zawisł w pokoju mojej mamy, a tak sie prezentuje w całości na ścianie

A to jeszcze przed powieszeniem, widać ze szybka w papieżu jest pęknięta, niestety mojemu pięcioletniemu Wicherkowi ciągle się przydarzają takie wypadki ): – ona nie chciała, tak się jakoś samo zrobiło 🙂

I  każdy obrazek z osobna

Planowałam z początku dać je w czystą antyramę, ale niezbyt dobrze tak wyglądały. Siostra doradziła mi, żeby wykorzystać karki ze starego albumu, takiego co to się wklejało zdjęcia. Wycięłam z nich rameczki i taka oprawa bardziej się mi podoba.

Po zwariowanym początku września zaczynam pomału wychodzić na prostą. Dzieciaki zaliczyły już pierwszą w tym roku szkolnym infekcję – tym razem był to jakiś wirus żołądkowy. Młodszy ciągle nie może się zdecydować, czy lubi Ochronkę – raz są protesty rano przed pójściem, innym razem nie chce wracać do domu. Daje mi ostatnio popisy swoich możliwości, próbując wrzeszczeniem wniebogłosy wymuszać różne rzeczy – niestety dziadek mu ustępuje i utwierdza w przekonaniu, że taka metoda skutkuje. Ehhh, ciężko się wychowuje dzieci w wielopokoleniowym domu…….. żeby tak jeszcze można było zawsze liczyć na czyjeś wsparcie…..

Dwie serwetki

Dwie serwetki, które się w końcu doczekały blokowania. Tak się prezentują razem.
Okrągła ma średnicę 24 cm, robiona drutami 2,5 mm z białej Maximy.

Wzór dostępny w sieci, między innymi na blogu Lacrimy. Serwetka bardzo przyjemna w robocie, moja powstała za jedno popołudnie. Tylko przy zakańczaniu się machnęłam i jeden z listków nieładnie wygląda, ale poprawię to przy następnym praniu i krochmaleniu.
Drugą – kwadratową męczyłam o wiele dłużej, ma wymiary 55×55 cm, robiona na drutach 3 mmm.
A tak wygląda w zbliżeniu:

Pewnie jeszcze wrócę do tego wzoru, szczególnie że pozwala na modyfikacje wielkości serwety przez dodanie lub odjęcie listków.

Weroniko, Janeczko i Ewito Jot – bardzo dziękuję za komentarze.
Zeszłe 2 tygodnie dały mi porządnie w kość, dostałam aż gorączki z przemęczenia. Nadmiar pracy jest jednak zdecydowanie szkodliwy 🙂 ale o tym następnym razem…..

Na grzyby by sie szło….

Robótki poszły w kąt – ich miejsce zajęło grzybowe maniactwo.
To są zbiory z soboty – 2 osoby i około 3 godziny w lesie.

A to dzisiejsze – miedzy mszą a obiadem 🙂

Prawie same prawdziwki i trochę siniaków(podgrzybków).  Suszarka chodzi praktycznie na okrągło, a godzin spędzonych na obieraniu to nawet nie liczę. Bardzo się przyjemnie zbiera, tylko potem w domu zaczyna się ta właściwa robota. U nas się grzyby czyści bardzo dokładnie, nie może być nawet śladu, ze tam wędrował jakiś robaczek. Niektórzy ludzie twierdzą, że robaki uciekają w trakcie suszenia, ale mnie to jakoś nie przekonuje. Poza tym, może i robak ucieknie, ale to co strawił zostaje….. bleee
Jutro na obiad sosik grzybowy – w ilościach szkodliwych dla wątroby, ale … raz do roku można zaszaleć 🙂
No i będę mogła w razie czego poleżeć – dzieci jutro nie ma przez pół dnia…… jak ja się bardzo cieszę, że te wakacje już się skończyły….. teraz sobie troszkę odpocznę – ta cisza i spokój….. marzenie.
Pewnie się zaczną inne problemy – nie wiem jak Mały się zaaklimatyzuje w przedszkolu, czy nie będzie płakał za mamą, jak sobie córka poradzi w zerówce, itp., itd…… no cóż – pożyjemy, zobaczymy….

Tort dla synka

Kolejna uroczystość urodzinowa już za mną – tym razem świętowaliśmy trzecie urodziny. Oczywiście nie obyło się bez tortu.

Tort był tradycyjny, czekoladowo-bakaliowy, oblany czekoladą i z cukrowa dekoracją.

A tak wygląda w środku – zdjęcie jak najbardziej realistyczne, żadnego poprawiania, wygładzania itp..

Tort czekoladowo-bakaliowy na tortownicę o średnicy 30 cm.
7 jajek , 1 szklanka cukru, 5 łyżek mąki pszennej, 2 łyżki kakao, czubata łyżeczka proszku do pieczenia.
Ubić pianę z białek, dodawać po łyżce cukier i ciągle ubijać, dodawać po 1 żółtku. Mąkę, kakao i proszek wymieszać razem, dodać do piany. Po upieczeniu i wystudzeniu przekroić na pół.
Placek w środek – 25 dag orzechów włoskich pokroić.
5 białek ubić na pianę, dodając po trochu 25 dag cukru, 1 łyżkę mąki ziemniaczanej, 1 łyżkę mąki pszennej, 1 łyżkę miodu i 1 łyżeczkę proszku do pieczenia. Na koniec dodać orzechy – wymieszać i upiec.
Krem
1/2 litra mleka zagotować z cukrem waniliowym i niepełną szklanką cukru. z tego odlać 1/2 szklanki, dodać do tego 5 żółtek, 1 łyżkę mąki pszennej i 1 łyżkę mąki ziemniaczanej. Dokładnie wymieszać i wlać na gotujące się mleko z cukrem. Mieszając ogrzewać, aż zgęstnieje. Wystudzić.
30 dag masła utrzeć, dodając stopniowo wystudzony krem i 3 łyżki kakao.
Każdy placek nasączyć ciepłym syropem z 1/2 szklanki wody, 1/4 szklanki cukru i 2 kieliszków spirytusu. Jeśli tort przewidziany jest dla dzieci spirytus pominąć, można zamiast dodać do syropu olejku rumowego.
Składanie tortu – placek czekoladowy, masa, posypać 10 dag rodzynek, placek orzechowy, masa, posypać drylowanymi wiśniami, placek czekoladowy, polewa.
Dobrze jest zrobić go dzień przed, wtedy jest smaczniejszy.

A poza tym idzie jesień, na naszym ogródku już zakwitły zimowity.

Sukces i porażka

Kolejna część tryptyku skończona.

Ten haft jest troszkę mniejszy od Madonny, kanwa i nici takie same. Bardzo jestem zadowolona z końcowego efektu, bo w trakcie miałam mnóstwo wątpliwości – czy to jest akurat to, na schemacie nie wyglądało ani w połowie tak dobrze. Zaczęłam też trzecią, ostatnia część i choć podobają się mi takie monochromatyczne hafty, to zaczynam mieć już dość tej czerni. Powinnam zrobić dla odreagowania coś kolorowego…… może w końcu tą poduszkę z misiem, którą obiecałam córce.
No a teraz – porażka.

W założeniu miało to być ozdobne opakowanie na czekoladki z okazji urodzin mojego brata. Na zdjęciu nie wygląda aż tak koszmarnie jak w rzeczywistości. Zdaje się, że było to moje ostatnie podejście do kolorowanych pergaminków. Do tej pory używałam koloru bardzo oszczędnie, jakieś delikatne cieniowanie tła, czy podkreślenie konturu. Ale naoglądałam się w sieci kolorowych pergaminków, no i efekt jak wyżej. Tak mnie odrzuciło, ze nawet nie dokończyłam……. ale teraz jak się tak przyglądam temu zdjęciu, to zaczynam się zastanawiać, czy aby te kolorowane nie wyglądają dobrze tylko na foto?

Weroniko, dziękuję za komentarze.