Coś na szyję 5/2015

Zima nas znowu troszkę postraszyła śniegiem i mrozem – dzieci były zachwycone, zdążyły trochę pozjeżdżać na sankach, niestety bałwana już nie udało się ulepić. Dobrze że choć troszkę udało się im skorzystać z ferii, bo pierwszy tydzień przechorowały…..
Przy sankowych szaleństwach szalik jest mało wygodny, rozwiązuje się, zsuwa, itp, itd…., więc z potrzeby chwili powstał otulacz. Absolutnie zaakceptowany, głównie z racji dodatku jedynie słusznego koloru,
czyli różu.

Robiony na drutach 5,5 ściegiem angielskim, zużyłam mniej niż 10 dag, bo wcześniej z tego motka zrobiłam pompony i wiązanie do czapki.
Bardzo dziękuję za wszystkie miłe słowa w komentarzach, witam też serdecznie nowa obserwatorkę.

Wyzwanie lutowe u Hanulka i 4/2015

Czas zaprezentować swoja robótkę z lutowego zadania – temat „Kocham cię, kochanie moje”.

Skojarzenie pierwsze „luty+miłość = walentynki”, no i jest zagwozdka – walentynkowe prezenty to już nie dla mnie, trzeba poszukać czegoś innego. Ruszyłam na przeglądanie czeluści internetu w poszukiwaniu odpowiedniego wzorku. I znalazłam coś, co na pierwszy rzut oka idealnie pasowało do kawałka kanwy, który mi został z elfinki. W oryginale był to tatuaż w kolorze czarnym, ale ktoś (tu brak danych) przerobił go na wzór do haftu w czerwieni. Pozostała kwestia praktycznego zastosowania…….. w ostatecznym rezultacie powstała kartka, którą dałam komuś, żeby podarował swojej ukochanej……

Trochę danych technicznych – haft 21×12 cm, kanwa biała Aida 20 ct, mulina DMC „christmas red” pojedyncza nitka,  dobrana kolorem tasiemka i jako baza papier tłoczony w delikatne paseczki, czego oczywiście zupełnie na zdjęciu nie widać, a szkoda bo jest ładny.
Wzór został trochę zmieniony, bo w trakcie się okazało, że te wszystkie zakrętasy jednak się nie zmieszczą.

Dziękuję za wszystkie komentarze i pochwały, szczególnie za te, które wciąż się pojawiają pod postem o szalu Daphne. Wasze miłe słowa bardzo motywują do dalszej pracy. Dziękuję.

Biały sweter 2/2015

Rozprawiłam się w końcu z jedną z zeszłorocznych zaszłości –  biały sweterek, który miał być na tamtoroczne lato i leżał biedak wydziergany i czekał na moje zmiłowanie, czyli pozszywanie i wykończenie.

Włóczka to mieszanka 50/50 bawełny z akrylem, z odzysku, bardzo milutka w dotyku. Pomysł pochodzi z Sabriny, a tak wygląda oryginał

Oczywiście musiałam wprowadzić zmiany 🙂

Dół sweterka to tylko dwa powtórzenia wzoru, musiałam go dostosować do swojego wzrostu. W części środkowej zrobiłam pas z warkoczyków, bo nie spodobał się mi ten wzór ściągacza, tak jakoś nieładnie wychodził. A tak mam czysty zysk – talia się sama ślicznie wymodelowała, warkoczyki dają ładny wyszczuplający efekt, no i odkryłam, że można robić warkocze bez pomocniczego drutu.

Rękawki zrobiłam ściśle według schematu, więc nie wyszły mi 3/4, tylko normalnej długości. Ale to dobrze, nie będą mi nadgarstki marzły w chłodne letnie poranki 🙂 Wprawdzie ta włóczka ma tendencję do rozciągania się, ale będę ją delikatnie traktować i pewnie sweter trochę mi posłuży. Oczywiście jeśli się polubimy w noszeniu:)

Sweter jest moim drugim projektem w wyzwaniu u Yadis, tym samym mam już dwie z 26 dzianin, jakich zrobienie zadeklarowałam. Myślę, że teraz czas na inne prac, trochę nawet ostatnio haftuję. Przede wszystkim coś na zabawę u Hanulka, no i postawiłam w końcu kilka krzyżyków na mojej Madonnie.

Bardzo Wam dziękuję za życzenia zdrowia – pomału się poprawia :)I za wszystkie miłe słowa w komentarzach, to naprawdę przyjemność, kiedy komuś podoba się to co zrobiłam.  Dziękuję.
Witam serdecznie nową obserwatorkę.

Baktus z falbanką

Zrobiłam go dla córki, jest to część większego kompletu. Ale pokazuję go już teraz, chociaż reszta jeszcze niegotowa z dwóch powodów:
– po pierwsze – muszę się pochwalić, że nauczyłam się robić rzędy skrócone – w praktyce okazało się, że nie taki diabeł straszny 🙂
– po drugie – postanowiłam wziąć udział w wyzwaniu 52 projekty w 2015 roku, i to jest mój nr 1.

Kolory są w rzeczywistości bardziej żywe, takie dziecięce. Włoczka to Alize Baby Wool Batik, pokazywałam ją jeszcze w motkach parę postów temu.
Troszkę ostatnio więcej dłubię na drutach, po prostu mogę je wziąć do łózka. Do haftowania na leżąco jakoś się nie mogę przekonać 🙂 Ale i tak najczęściej nie jestem w stanie nic robić, a nie cierpię takiego stanu….. Do tego jeszcze styczeń i smutne wspomnienia……..

Szal Daphne

Trochę kiepsko się zaczął ten 2015, kapkę się mi rozchorowało, w Nowy Rok aż było potrzebne pogotowie, ale teraz już pomału dochodzę do siebie. Tylko do noworocznych postanowień dołączył punkt 1 – po pierwsze i najważniejsze zająć się w końcu sobą i swoim zdrowiem.
Ale będzie dobrze – aby do wiosny……
Wybaczcie brak życzeń noworocznych i odwiedzin na Waszych blogach – nie dało się……..
A wracając do rzeczy przyjemniejszych – ostatnia zeszłoroczna robótka – szal „Daphne”.
Zaczęło się od koloru i kształtu – miał być szary i prostokątny, potem pojawiła się wełenka i zaczęło się szukanie wzoru – efektownego, którego nie przytłumi ta szarość wełny.
W końcu padło na ten wzór http://www.stricknetz.net/handstricken/anleitungen/tuecher-schals/daphne/
i wyszedł mi kolos 200×45 cm na drutach bambusowych 4 mm.
Tutaj w całej okazałości

Blokowanie odbywało się na raty

Bardzo jestem zadowolona z efektu – szal jest cieniutki i zwiewny, w ogóle nie czuć jego wielkości.

A obdarowanej nim pani również przypadł do gustu 🙂

Dziękuję za komentarze pod wcześniejszymi postami i trochę spóźnione, ale szczere „Szczęśliwego Nowego Roku!”

67 gwiazdek

A dokładnie to 50 białych i 17 żółtych. Chyba najprostsze szydełkowe gwiazdki, były moim „torebkowym projektem”, czyli szydełko i moteczek w torebce i dziergam – wszędzie gdzie musiałam na kogoś lub coś poczekać. Oczywiście reakcje ludzi „bezcenne” – od całkiem miłych po …. całkiem bezczelne, żeby nie użyć mocniejszych określeń.
 No a teraz trochę zdjęć:

i gwiazdkowa „gąsienica” czyli wszystkie razem

trochę jak jeżyki

te już wędrują do nowego właściciela

a tak wyglądało usztywnianie

ten etap trwał i trwał – na tym kawałku styropianu mieści się tylko 5 gwiazdek, więc ściągałam jedne i przypinałam następne. Używałam nierozcieńczonej ługi i szybko się okazało, że szpilki może i są nierdzewne, ale na pewno nie są ługoodporne. Na kilku gwiazdkach pojawiły się plamki rdzy, niestety.
I jeszcze jedno zdjęcie – próba generalna w plenerze

Musiałam na razie odłożyć moją „srebrna Madonnę” , teraz priorytetem są prezenty i oj,oj muszę się spieszyć….i jeszcze wymianka na maranciakach – znowu doba zrobiła się zdecydowanie za krótka…..będzie już tak do końca roku.

Witam serdecznie nową obserwatorkę – zapraszam, rozgość się.
Dziękuję też bardzo ślicznie za wszystkie komentarze 🙂

Kółka ze zpagetti

Na prośbę mojego brata popełniłam takie coś

Kółeczka z bardzo ostatnio modnego zpagetti – czyli rękodzielniczy wyrób ekologiczny.
Największe mają w rzeczywistości kolor grafitowy i średnicę 30 cm, drugie jasnoszare 23 cm i ciemnozielone o średnicy 16 cm. Do tego szydełko 12 mm – strasznie grubaśne 🙂
Trochę sobie podłubałam, kółek jest w sumie 28 szt., dodatkowo to całe zpagetti jest raczej niewdzięcznym materiałem do szydełkowania – zmienna grubość i baaardzo rozciągliwe.I jeszcze niespodzianki typu: supły, dziury i zszycia czerwona nitką. Całe szczęście, że moja praca skończyła się na wydzierganiu kółek – przyszła właścicielka sama zeszyje sobie z nich dywanik według własnego gustu, pomysłu i potrzeby.
Ale pewnie będzie to coś w tym stylu:

Śmieszy mnie trochę ta moda – w nie tak dawnych kryzysowych czasach robiło się takie recyklingowe dywaniki ze starych rajstop, tylko wtedy była to raczej konieczność, nie moda.

Witam serdecznie nowe obserwatorki, zapraszam do rozgoszczenia się.
Dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa pod adresem nowego haftu – niestety na razie postępy są niewielkie, ale staram się codziennie postawić chociaż parę krzyżyków.

Dwie serwetki

Dwie serwetki, które się w końcu doczekały blokowania. Tak się prezentują razem.
Okrągła ma średnicę 24 cm, robiona drutami 2,5 mm z białej Maximy.

Wzór dostępny w sieci, między innymi na blogu Lacrimy. Serwetka bardzo przyjemna w robocie, moja powstała za jedno popołudnie. Tylko przy zakańczaniu się machnęłam i jeden z listków nieładnie wygląda, ale poprawię to przy następnym praniu i krochmaleniu.
Drugą – kwadratową męczyłam o wiele dłużej, ma wymiary 55×55 cm, robiona na drutach 3 mmm.
A tak wygląda w zbliżeniu:

Pewnie jeszcze wrócę do tego wzoru, szczególnie że pozwala na modyfikacje wielkości serwety przez dodanie lub odjęcie listków.

Weroniko, Janeczko i Ewito Jot – bardzo dziękuję za komentarze.
Zeszłe 2 tygodnie dały mi porządnie w kość, dostałam aż gorączki z przemęczenia. Nadmiar pracy jest jednak zdecydowanie szkodliwy 🙂 ale o tym następnym razem…..

Słoneczna letnia wymianka

Bardzo się mi spodobała ta wymiankowa zabawa na maranciakach- wymyślanie prezentu dla kogoś w gruncie rzeczy mało znanego, ten dreszczyk emocji – spodoba się czy nie, no i oczywiście oczekiwanie – co też ja dostanę.
A teraz będzie sporo zdjęć – najpierw co sama zrobiłam dla Eluni.
Zgodnie z tematem wymianki – miało być coś w żółtym kolorze, więc powstał taki zamotek:

Nie mam młynka dziewiarskiego, dlatego zrobiłam paseczek z 7 oczek na maszynie i w środek wszyłam podłużne żółte korale. Materiał to kordonek Altin basak.

Lato zawsze kojarzy się mi z ziołami – dołączyłam laleczkę do suszenia ziół z zawartością dla ładnego zapachu.

A ponieważ ostatnio zupełnie mnie zafiksowało na lasowiackie wzory, powstała taka zakładka

Dołączyłam jeszcze wiklinowy okrągły kuferek, no i oczywiście trochę słodyczy.

Mam nadzieję, że to wszystko razem naprawdę spodobało się mojej wylosowance.
A teraz – uwaga, uwaga- cuda, które ja dostałam od Bogusi. Zdjęcia są też jej autorstwa.

Wszystko budzi zachwyt, szczególny frywolitka, moje marzenie.

Koszyczek i dziki lokator

W końcu pokaże jakąś skończoną robótkę – szydełkowy koszyczek do sypania kwiatów.

Samą cześć szydełkową zrobiłam wprawdzie jeszcze w zeszłym roku, ale żadne usztywnianie nie zdało egzaminu pogodowego, więc wyprałam i wrzuciłam na dno szafy z myślą o spruciu…. kiedyś.
Ale wyjęłam w końcu, pomyślałam…… i potraktowałam jeszcze raz wikolem, po czym wszyłam do środka oklejone materiałem pudełko po lodach, które posłużyło mi za formę.

Dziś córka sypała kwiaty z racji odpustu w naszej parafii i koszyczek wyszedł z tego bez szwanku.
A nie byłoby tego koszyczka, gdybym nie musiała wyjąc wszystkiego z szafy, żeby ja przesunąć.
Oto powód tej operacji

Taki dziki lokator zagnieździł się mi za szafą i pomyśleć, że przed ostatnimi Świętami Bożego Narodzenia robiłam generalny remont naszego pokoju (: Od takiego czegoś to normalnie ręce opadają – i jeszcze na dokładkę mam na środku pokoju wielki stos ubrań, które muszę włożyć z powrotem do szafy. A to naprawdę nie należy do moich ulubionych zajęć  ……….
Praca nad lasowiackim strojem powoli posuwa się naprzód, w zasadzie to mam już gotową spódnicę.

Problemem jest monotonia wzoru, no i jego wielkość – ten szlaczek na spódnicy ma długość 153 cm.