Pudełeczko z krokusami.

Klasyczny exploding box w zaskakującym morskim kolorze z dodatkiem krokusów z foamiranu.

Przynajmniej moi domowi krytycy orzekli, że to krokusy 🙂 Pierwszy raz pokusiłam się o zrobienie samodzielnie kwiatów z pianki, nawet jestem dość zadowolona z tej próby. Kolorowanie płatków bardzo się mi spodobało, usmarowałam się pastelami niekoniecznie tam gdzie chciałam 🙂

A w środku życzenia i bardzo słodki i błyszczący tort.

Pozdrawiam serdecznie 🙂

Pokrewne dusze – odsłona 7.

Miałam dokładnie pół roku przerwy od wyszywania mojego kolosa, ale teraz już do niego wróciłam. Z nowymi chęciami i zapałem. 🙂 A tyle powstało przez ostatnie dwa tygodnie :

Dotarłam do drugiego brzegu i wiem już jaka będzie rzeczywista szerokość tego haftu – całe 56,5 cm. I to na kanwie 20 ct, nawet nie chce sobie wyobrażać jaki byłby ogromny na 18 ct, jak jest w oryginalnym wzorze.

Wyszyta już część prezentuje się tak:

Pozdrawiam serdecznie 🙂

Andre Rieu – 70 lat młodości.

Byliśmy w Multikinie Rzeszów 16.01.2020 na pokazie filmu z urodzinowym koncertem Maestro Andre Rieu.

Publiczność oczywiście nie zawiodła, sala była pełna, a nawet zorganizowano jeszcze jeden pokaz o innej godzinie. Dla osób takich jak ja, które nie mogą sobie pozwolić na zakup biletów na prawdziwy koncert, takie kinowe pokazy są wspaniałą sprawą i jedyną możliwoscią poczucia chociaż części tych emocji, które przeżywa publiczność oglądająca Andre Rieu na żywo.

A bawiłam się rzeczywiście wyśmienicie, dzieci wprawdzie chwilami troszkę marudziły, bo nie wszystko je interesowało. Ale było też kilka utworów, które bardzo lubią, więc ogólnie im też koncert się podobał. Szczególnie gdy doczekały się swojej ulubionej Mirusi w najbardziej widowiskowym występie 🙂

Nie zabrakło też polskich akcentów – po pierwsze jak zawsze rewelacyjna Anna Majchrzak w piosence „Think of Me” z musicalu „Upiór w operze”, a później mnóstwo polskich flag wsród widowni w trakcie „Marsza Radetzkiego”.

Wiele z granych utworów budziło miłe uczucia, ale jeden szczególny wywołał po prostu aż ciarki na plecach. „Alleluja” z oratorium „Mesjasz” w takim wykonaniu plus oczywiście dobre kinowe nagłośnienie to było naprawdę coś.

Bardzo wzruszające, a czasem zabawne były też wszystkie poza muzyczne fragmenty, uwielbiam słuchać opowieści Maestro. Dowiedziałam się sporo ciekawych rzeczy na temat początków kariery Andre i jego pierwszych występów jeszcze z Maastricht Salon Orkiestra. A już widok zdjęcia, na którym występuje w meloniku i 19-towiecznym pasiastym stroju kąpielowym – no dla tego samego warto było się wybrać do kina. 🙂 🙂

To było już nasze trzecie spotkanie z muzyką Andre Rieu w rzeszowskim Multikinie i za każdym razem sala była pełna, ale niestety zauważam ze smutkiem, że średnia wieku widowni to 50+, za każdym razem moje dzieci były jedynymi dziećmi na widowni. Troszkę się za to poluzowała atmosfera, za pierwszym razem była nabożna cisza i pełne skupienie, a kiedy mój syn zaczął klaskać do rytmu jakaś pani zrobiła do niego „pss…”. Tym razem było zdecydowanie swobodniej, słyszałam nawet, że ktoś tam sobie cichutko nucił……. Może następnym razem będzie bardziej zgodnie z duchem koncertów Andre, czego sobie i innym widzom życzę. 🙂

Nic nie robię :)

Teoretycznie nic nie robię, a raczej nie mam nic do pokazania. Całkiem innego rodzaju „robótki” pochłonęły mnie bez reszty….. a moim głównym narzędziem rękodzielniczym przez całe lato i jesień zamiast igły była łopata. 🙂

Tak się stało, że jestem teraz właścicielką działki z trochę zrujnowanym budynkiem gospodarczym i przede mną długa droga, aby zamienić go w nasz nowy dom. Na temat biurokracji i wszelkich zgód i pozwoleń nic nie będę pisać, bo od samego myslenia o tym brzydkie słowa cisną się na usta….. Póki co walczę z dzikim bzem, pokrzywami, jałowcem i tym podobnymi atrakcjami. 🙂 Taki przykładowy widoczek z początku lata.

Potem wskutek wytężonej pracy zachodziły zmiany 🙂

a tak ten kawałek wyglądał później

Pozbyłam się też takiej sporej dziury w podwórku

A tu już jest teren przygotowany pod zasianie trawki.

A ja się zabrałam za pozbywanie się spróchniałej starej wiśni i innych bezużytecznych krzaków uzbrojona jedynie w ręczną piłę do drewna i sekator. Ale daję radę, a nawet zabrałam sie już pomału za wnętrze budynku.

To takie małe wyjaśnienie, dlaczego mnie tutaj tak mało i prawie wcale się nie udzielam w blogosferze.

Jesienna wymianka czekoladowników.

Zapisałam się na wymiankę – ostatecznie lubię i jesień, i czekoladę. 🙂

Moją parą została Marta z bloga https://evipassjonatka.blogspot.com/

Ode mnie do niej poczta zaniosła taki czekoladownik 🙂

Dołożyłam do tego jakieś drobiażdżki typu cekinki, wstążka, itp, ale oczywiście zapomniałam zrobić foto całości przesyłki. 🙂 Mam jedynie nadzieję, że wymiankowy podarunek się spodobał i umilił jesienne wieczory.

Kilka słów o samym hafcie – wykonany na idzie zwiegart 20 ct pojedynczą nitką Ariadny. Wzór mój własny na podstawie grafiki Tatyany Markovtsev https://feeltheline.com/ Dołożyłam nitki pajęczyny z kropelkami rosy i kilka osobiście pokolorowanych tekturkowych liści.

A taki prezent dostałam od niej, dziekuję ślicznie 🙂