Jakoś ciężko się zaczął ten rok szkolny, to dla odreagowania trochę wspomnień z ostatniej wakacyjnej wyprawy. Kolejny zdobyty zamek, czyli Krasiczyn.
Z zewnątrz prezentuje się pięknie, szkoda, że wnętrza nie odpowiadają tej okazałości. No cóż, historia wojenna i powojenna nie oszczędzała Krasiczyna, szczególnie wyczyny krasnoarmiejców mu zaszkodziły. Najpiękniej odrestaurowane wnętrze to kaplica.
Można tu zupełnie legalnie wziąć ślub i w całym zamku widać podporządkowanie tej właśnie działalności komercyjnej.
Trochę bez zastanowienia kupiłam też wejściówki na wieżę zegarową.
Nie wiem, jakim cudem się tam wdrapałam, nie dostając przy okazji zawału :):) Ale na drugi dzień poczułam w kolanach te wszystkie stopnie 🙂
A całe popołudnie spędziliśmy w arboretum w Bolestraszycach.
Miałam nadzieję na ładne zdjęcia lilii wodnych, ale susza i tu dała się we znaki. Za to gunnera olbrzymia jest i jak zawsze robi wrażenie. 🙂
Dzieci zachwyciły się wystawą owadów w Muzeum Przyrodniczym.
To coś na zdjęciu jest większe niż moje obie dłonie, bardzo sie cieszę, że nie spotykam takich okazów na codzień. 🙂
A to jedna z wielu instalacji, które oglądaliśmy w części ogrodowej. Bardzo wymowna.
Ekstra wycieczka, nigdy nie byłam w Krasiczynie, zamek zachęca to jak najszybszego nadrobienia 🙂
Świetna wycieczka! W Krasiczynie byłam w szkole podstawowej, czyli bardzo dawno temu:))
Sprawdziłam sobie i ten zamek jest piękny. Szkoda, że dałaś tutaj tak mało zdjęć ;).
Podoba mi się kompozycja śmieciowa. Może takie miejsca będą ludziom coraz bardziej coś uświadamiać …