Koszyczek i dziki lokator

W końcu pokaże jakąś skończoną robótkę – szydełkowy koszyczek do sypania kwiatów.

Samą cześć szydełkową zrobiłam wprawdzie jeszcze w zeszłym roku, ale żadne usztywnianie nie zdało egzaminu pogodowego, więc wyprałam i wrzuciłam na dno szafy z myślą o spruciu…. kiedyś.
Ale wyjęłam w końcu, pomyślałam…… i potraktowałam jeszcze raz wikolem, po czym wszyłam do środka oklejone materiałem pudełko po lodach, które posłużyło mi za formę.

Dziś córka sypała kwiaty z racji odpustu w naszej parafii i koszyczek wyszedł z tego bez szwanku.
A nie byłoby tego koszyczka, gdybym nie musiała wyjąc wszystkiego z szafy, żeby ja przesunąć.
Oto powód tej operacji

Taki dziki lokator zagnieździł się mi za szafą i pomyśleć, że przed ostatnimi Świętami Bożego Narodzenia robiłam generalny remont naszego pokoju (: Od takiego czegoś to normalnie ręce opadają – i jeszcze na dokładkę mam na środku pokoju wielki stos ubrań, które muszę włożyć z powrotem do szafy. A to naprawdę nie należy do moich ulubionych zajęć  ……….
Praca nad lasowiackim strojem powoli posuwa się naprzód, w zasadzie to mam już gotową spódnicę.

Problemem jest monotonia wzoru, no i jego wielkość – ten szlaczek na spódnicy ma długość 153 cm.

Serwetka

Widziałam tę serwetkę na stylowych, ale z zupełnie nieczytelnym schematem, próbowałam nawet sama go rozpisać, coś mi tam nawet wychodziło, ale wzięłam za grube nici i nie było ładnie. Potem znalazłam schemat na tym blogu . I różne inne cuda również 🙂

Później w robocie wyszło, że schemat z błędami, ale jakoś sobie poradziłam, cześć dało się naciągnąć w blokowaniu. a oto efekt – serwetka 34 cm średnicy, szydełko tulip 0,5 mm i bawełniane nici do szycia.

I jeszcze w zbliżeniu

Takie właśnie cienizny najbardziej lubię robić, przyznaje trzeba na nie dużo więcej czasu, no i już nie mogę przy elektryce, musi być dzienne światło 🙁
Ale efekt jest tego wart, prawda?
A w uzupełnieniu – moja córa jednak przekłuła sobie uszy, nic się nie bała – ale upór to ma chyba po mamusi :):)