Małe szczęścia
niewielkie radości
sklejam je ze sobą
łączę w serdeczną wyszywankę
w kolejne dobre dni
w rutynie codzienności
doceniam je
w kolejnym poranku
kiedy uczę się powoli
celebracji drobnostek
wielkiego szczęścia
wielkiej radości.
Małe szczęścia
niewielkie radości
sklejam je ze sobą
łączę w serdeczną wyszywankę
w kolejne dobre dni
w rutynie codzienności
doceniam je
w kolejnym poranku
kiedy uczę się powoli
celebracji drobnostek
wielkiego szczęścia
wielkiej radości.
Nie jest dobrze
jest jak jest
zawsze tak będzie
nakładam maskę
ćwiczę uśmiech
pogodną minę
jest jak jest
ukrywam głęboko
tamtą kobietę
namiętność i rozpacz
jest jak jest
zawsze tak będzie
Najchętniej
zwinę się w mała kulkę
schowam głęboko
na samym dnie
wszystkich moich strachów
zamknę oczy i uszy
na realność świata
skrzeczącą rzeczywistość
której nie zagłuszy
żaden krzyk protestu
płynie przeze mnie rzeka łez kulę się na dnie tonę i wypływam rozcieram na twarzy słone krople składam sobie obietnice dzielności i znowu tonę mozolnie buduję tamy a niebaczne wspomnienie rozsypuje je w proch
Otulam w ciepły koc
wspomnienia po bliskości
niespieszne poranki
kubek herbaty i pocałunki
splecione dłonie
niedzielne spacery
leniwe domowe popołudnia
słodkie przytulanki
i tańce w kuchni
wszystkie dobre dni
bez goryczy.
Rozpięta na nitce pajęczyny
jak kropla rosy o poranku
drży w oczekiwaniu na jutro
chowam ją w dłoniach
próbuję ocalić
przed szarością dni
zaplątać się w nią
jak w babie lato
w złocistą sieć
która zaniesie mnie
w spełnienie
Marzenia
już nie są możliwościami
zostały fantazje
nie zmienię świata
nie sięgnę gwiazd
nie wygram żadnej bitwy
już niczego nie planuję
dni przeciekają przez palce
ile jeszcze czasu
poranków pełnych pośpiechu
samotnych wieczorów
nocy gdy słucham snu dzieci
dźwięku kolejnych
zamykanych drzwi
Skojarzenia
słowa
kilka nut
filmowy kadr
wspomnienia
zapomnienia
bezsenne noce
łzy pod prysznicem
żal za utraconą miłością
za wielkim kłamstwem
za marzeniem złudzeniem
kiedy wyciągam ręce
po wolność
kiedy już nie masz mocy
wracam do siebie
już się nie boję
będę wolna
pewnego dnia
za szybą następny dzień
jeszcze jeden świt
kolejny zmierzch
uciekam
ciągle uciekam w marzenia
w sny nierealne
moje baśnie niespełnione
żeby tylko nie myśleć
nie pamiętać
nie czuć
zamknąć serce
w magiczny krąg
w samotność