Kolejna szydełkowa chusta z włóczki yarnart (50% bawełna, 50% akryl, waga 250 g).
Zupełnie prościutki wzór, cały urok tej chusty to kolory.
Pozdrawiam serdecznie. 🙂
Kolejna szydełkowa chusta z włóczki yarnart (50% bawełna, 50% akryl, waga 250 g).
Zupełnie prościutki wzór, cały urok tej chusty to kolory.
Pozdrawiam serdecznie. 🙂
Nieduże chusty z lnu w kolorach białoniebieskich, całkiem jak letnie obłoczki.
Wzory własne z głowy. Ta druga już znalazła nabywcę, dlatego tylko takie zdjęcie na szybko na krzaczku. Ta z manekina wciąż czeka na kogoś, komu się spodoba.
Pozdrawiam serdecznie.
Materiał 100% lnu zwiniętego w 4 nitki i druty 4 mm.
Wzór to szal ” Savannah Stroll” Dropsa, trochę przeze mnie zmieniony.
Pozdrawiam serdecznie. 🙂
Chusta szydełkowa z frędzlami, bardzo retro. Zupełnie jakby ją wyjęto z kuferka jakiejś hipiski. I te kolory, które się mi skojarzyły z bajką o kwiecie paproci.
Włóczka to yarnart 50% bawełna, 50% akryl, waga 250 g.
Chusta jest do kupienia w moim internetowym sklepiku, zapraszam 🙂
Wydziergana jeszcze w zeszłym roku na prezent wiec dopiero teraz ujawniam.
Wzór to oczywiście połówka popularnego kwadratu babuni, włóczka Alize angora gold batik. Zużyłam całe 3 motki po 10 deko i szkoda, że nie pomyślałam o zmierzeniu chusty, bo wyszła naprawdę ogromna. Plus frędzle z mieszanki bawełny z jedwabiem.
Pozdrawiam serdecznie. 🙂
Chusta „Wind blown” autorstwa Ani Lipińskiej.
Wykonana z naturalnego lnu, mam taki cieniutki na wielkich szpulach. Tutaj zwinęłam go w 4 nitki do drutów 4 mm. Zaczynałam i prułam, zaczynałam i prułam, a potem miałam już ostatnie 20 rzędów i spadła mi robótka z drutów. Oczywiście już się nie dało złapać wszystkich oczek i zaczęłam od nowa. Na szczęście dla tej chusty jestem upartą babą. 🙂 Wreszcie skończyłam i miałam taką kupkę zapętlonych nici. 🙂
Nastąpił proces szczerze przeze mnie nie lubiany, czyli blokowanie.
Blokowanie na raty, bo chusta wyszła ogromna. Jakieś 3 metry na 60 cm. Wszystko przez to, że wydawała się mi mała i powtórzyłam wzór główny 8 razy.
Ale jest piękna, zwiewna i fruwająca. Len w trakcie pracy trochę mnie przerażał swoją sztywnością, ale po wypraniu zrobił się mięciutki i lejący.
Pozdrawiam serdecznie. 🙂
Przysypało nas dzisiaj ślicznie na biało, były dobre warunki, by obfotografować ostatnie chusty. No i oczywiście pokazać wszystkie razem.
Różowa dla córki, zielonoszara na prezent dla kuzynki. Wszystkie chusty wydziergane z ostatnich wyszperanych w zapasach motków Sonaty według wzorów Ani Lipińskiej.
Następne dwie już dla mnie, białą bardzo polubiłam, jest nieduża z niecałego motka i świetnie się ją nosi.
Przy tej nie udało się mi utrafić realnego koloru – to jest taki blady landrynkowy róż.
A teraz wracam do dziergania, aktualnie na tapecie kocyk ze sprutek. Ręce zajęte, ale głowa ciągle pracuje, chociaż bardzo się staram wyłączyć myślenie o tym co będzie. We wtorek mam wizytę u lekarza, będą już wyniki tomografii……. żyję nadzieją, że nie będzie zbyt źle. 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Bardzo polubiłam się z wzorem chusty Zosia, o którym już pisałam TUTAJ.
I postanowiłam potestować trochę wariacje na temat. 🙂 W moich włóczkowych zapasach poniewierały się pojedyncze motki sonaty,z którymi nie bardzo było wiadomo co zrobić. Każdy w innym kolorze, do zestawienia ze sobą w jakąś sensowną całość też nie bardzo się nadawały. Ale na niedużą chustę, taką shawlette jak to po angielsku nazywają.okazały się w sam raz.
W wersji czarnej – od razu przeznaczona dla mojej mamy.
W wersji czerwonej – prezentowej.
I jeszcze obie razem
Kolejne wersje kolorystyczne czekają na swoją kolejkę. Zośkę dzierga się przyjemnie i ekspresowo, no i idealnie nadaje się na prezent 🙂
Wersja czerwona już znalazła nową właścicielkę – została dołączona do wygranej w moim candy.
Cała przesyłka dla Katarzyny tak się prezentowała:
Pozostałe wygrane otrzymały bony upominkowe do internetowej pasmanterii.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Przeprosiłam się ostatnio z drutami i dziergam z wielkim zapałem 🙂 W dodatku robię wreszcie coś dla siebie. Na pierwszy ogień poszła urocza chusta Zosia autorstwa Dagmary, czyli Yellow mleczyk.
Wykonana z dwóch i odrobiny motków skarpetkowej Fabel w kolorach nr 300 i 520 na drutach 4 mm.
W zamierzeniu miała pełnić rolę szaliczka do granatowej kurtki, ale wyszła mi ciut przyduża. Daje się jednak fantazyjnie zamotać i naprawę solidnie grzeje.
A to już w prawie całej swej 2- metrowej okazałości na płocie sąsiadów, tylko kolor mi troszkę przekłamało.
Pozdrawiam serdecznie i wcale nie zimowo 🙂
Moje perypetie z tą chustą opisywałam już tutaj.
Zrobiłam ją od nowa, używając tej samej wełny, czyli zielonej „Alpaca silk brushed” z Dropsa oraz drutów bambusowych 4 mm. I tym razem przy suszeniu obchodziłam się z nią jak z bardzo starym jajkiem. Właściwie to jej prawie wcale nie zblokowałam, jedynie delikatnie upięłam w kształt rogala 🙂
Mimo tego wyszły mi ładne dziury
No i jeszcze zdjęcie na innym płocie:)
A jutro pakowanie i wręczenie, mam nadzieję, że się spodoba.
Bardzo dziękuję za wszystkie porady odnośnie wyszywania na czarnej kanwie, trochę już ją oswoiłam i przynajmniej krzyżyki wychodzą w miarę równe:). Będę pokazywać postępy raz w miesiącu.
Marii Rolvik – wzór dostałam w prezencie.