Nazwałam ten wzór „srebrna Madonna” na własny użytek, z racji czterech odcieni szarości, które go tworzą.
Zdecydowanie Madonny należą do moich ulubionych tematów, to taki wdzięczny obiekt do haftu 🙂
A tak wygląda efekt kilku dni pracy
Zawsze zaczynam haft w lewym dolnym rogu, a potem to już jak mi fantazja przyjdzie, i albo lecę jednym kolorem dopóki się mi nie znudzi, albo jak tu przeskakuję z miejsca na miejsce, żeby jak najszybciej dotrzeć do twarzy. To kolejne z moich hafciarskich przyzwyczajeń, lubię mieć przy postaciach wyszytą twarz, a zwłaszcza oczy. Potem mogę się spokojnie zajmować resztą.Zrobiłam też przy tym hafcie mały eksperyment i już wiem, że nie lubię trzymać kanwy w ręce, wolę mieć tamborek lub krosno.
Trochę danych technicznych – materiał kanwa 20 ct firmy Z, mulina DMC pojedyncza nitka.
Spróbowałam zrobić zbliżenie na krzyżyki, ale nie jest najlepszej jakości….
Ten najjaśniejszy z odcieni sprawia mi kłopot, zupełnie go nie widzę przy dziennym świetle….
Dziękuję za komentarze i pochwały dla misia 🙂
Basiu – też nie przepadam za konturami, zwłaszcza na schemacie strasznie mnie bałamucą, no ale czasem trzeba….
Piękna zapowiedź! Bardzo miło wspominam haftowanie tej Madonny 🙂 Pozdrawiam 🙂
Obrazek zapowiada się śliczny. Pozostałe hafciki też mi się podobają.
Zajrzałam tu, przeglądnęłam i pozwolisz, że skorzystam z inspiracji … na chwilę obecna tylko kuchennych.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
Śliczna dzidzia. Bardzo drobną kanwę wybrałaś, mi się jeszcze nie zdarzyło na takiej haftować. Pozdrawiam serdecznie.
Będzie cudny haft!!!
Ja z racji moich poglądów nie przepadam za religijnymi obrazkami, ale lubię z nich właśnie te z Madonną i dzieciątkiem.
Lubię hafty w jednej kolorystyce… a Twoja Madonna zapowiada się cudnie. Przyjemności życzę przy stawianiu kolejnych xxx 🙂
Pozdrawiam serdecznie