Pożyczyłam dziś samochód i zabrałam moje dzieciaki na plac zabaw, żeby się wyszalały. Pogoda nie sprzyjała spacerom, a poza tym nie miałam siły na 8-mio kilometrowe pchanie wózka i uspakajanie znudzonych długa drogą maluchów. Tym razem to znudziło się im brykanie, bo zostaliśmy tak długo, jak chciały :)Trochę odpoczęły w domu, pojadły łakoci od babci, czyli arbuza i truskawki (za arbuza to by się chyba dały pokroić) i z powrotem na podwórko, gdzie ku mojej rozpaczy dorwały się do błotka……..
No cóż, mówi się ” brudne dzieci to szczęśliwe dzieci”…….. więc nawet na nich tak bardzo nie nakrzyczałam, ostatecznie jeszcze pamiętam swoje zabawy…… a ubrania wypiorę, mam to „magiczne” mydełko na wszelkie plamy. Dzięki tym szaleństwom miałam spokojny wieczór – grzecznie się wykąpały, kolacja była ekspresem z dokładką 🙂 i nawet nie było marudzenia o bajkę w tv.
Teraz się zabieram za moje wyzwanie – otóż mam 2 tygodnie na uszycie i ozdobienie lasowiackiego stroju.
Wiem już, jak powinien wyglądać – trochę poszperałam w necie, no i wprosiłam się do Centrum Wikliniarstwa – akurat szykują wystawy na Dni Rudnika i mogłam sobie pooglądać oryginalny strój.
Mój będzie z czerwonym haftem, no i nie do końca zgodny z tradycją, ale na to to akurat mało kto zwróci uwagę…… zaliczyłam już pierwsze prucie, niestety łańcuszkiem to ja ostatnio wyszywałam w podstawówce (:
Zaczęłam od spódnicy, wykorzystując płócienną półhalkę od innego stroju. Tu jest najmniej haftowania, najwięcej będzie na zapasce i ja sobie zostawię chyba na koniec, po prostu jak mi braknie czasu to będzie mniej zdobna.Wszystkie inne robótki chyba pójdą w kąt, jeśli mam zdążyć….. a na dokładkę mama zaczyna mi suszyć głowę, żebym skończyła remont na ganku……….
1 thought on “Dzień dziecka i nowe wyzwanie”
Comments are closed.
Trzymam kciuki by wszystko się udało i o czasie 😉 A dzieciom trzeba dać się wyszaleć, ja pamiętam jak się tarzałam w błocie, śniegu, piachu, i mama na mnie nie krzyczała, dzieci to dzieci 😛