Bardzo, ale to bardzo mizerne postępy w moim kolosie.
Trochę to wina tej wielkiej czarnej plamy, a trochę mojego niechciejstwa 🙂
Tak się mi nieciekawie porobiło, że nawet haft nie pomaga na nadmiar stresu. Bo ja przecież tylko „w biurze siedzę, kawkę popijam i papierki przekładam”, wwwrrr!
Dlatego teraz wieczorami nie wyszywam, tylko zakładam słuchawki, włączam ulubioną muzykę i odpływam w całkowicie niemożliwe fantazje. Tak nierealne,że nawet nie zderzają się z tą paskudnie skrzeczącą rzeczywistością 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Czasem trzeba sobie dać spokój żeby za jakiś czas znów chetnie wrócić 🙂
Pozdrowienia
Jeśli to pomaga to odpływaj w te fantazje:)
Weź to wszystko na przeczekanie i będzie lepiej:) Wtedy z nowymi siłami zasiądziesz do krzyżykowania:)
Serdeczności ślę:)
Ten uroczy kolos może chwilami zniechęcać. Rób przerwy i powoli do przodu.
Pięknie napisałaś; paskudnie skrzecząca rzeczywistość. Zgadzam się z Tobą, Elu.
Serdeczności zostawiam:))
Możesz haftować ze słuchawkami na uszach:-)
Mnie plecy bolą od haftu, nie potrafię znaleźć sobie dobrej pozycji do tej pracy, więc podziwiam Twoje krzyżyki, bo robisz naprawdę wielką rzecz. Powodzenia!
no no,misterny hafcik
wow, cudo 🙂